sobota, 26 lipca 2014

ROZDZIAŁ 5.

Od rana chodzę jak na szpilkach. Nie wiem o czym Tajemniczy będzie chciał ze mną rozmawiał. Mam nadzieje, że wyjaśni mi swoje dziwne zachowanie. Ale też mógłby powiedzieć mi dlaczego tak właśnie się zachowuje.
Jestesm mega zestresowana tym spotlaniem. Szkoda, że nie mam zdolności i nie potrafię przepowiedzieć przyszłości. Mogłabym wtedy dowiedzieć się o czym będziemy rozmawiać i jakoś się do tego przygotować. A nie tak, że idę tam i sama nie wiem czego mogę się po nim spodziewać. A jak wiadomo chłopak jest zdolny do wszystkiego, a mania prześladowcza to jego drugie imię.
Wstałam rano z okropnym bólem głowy. Nie często się to zdarza, tylko wtedy gdy czymś się denerwuje i nie za dobrze śpię w nocy. A tej nocy tak właśnie było. Przewracałam się z boku na bok, a gdy zamykałam powieki przed oczami pojawiały mi się niebieskie, a wręcz błękitne jak morze, tęczówki.
Wstałam o czwartej, bo i tak wiedziałam że już nie zasnę a męczenie i wiercenie się w łóżku nie należy do moich ulubionych rzeczy, które chciałabym robić w nocy.
Usiadałam przy małym stoliku w kuchni z ciepłym kakaem i podciągnęłam kolana pod samiutką brodę. Patrzyłam na okno w kuchni jak majowy dzień powoli budził się do życia.
Niesamowite uczucie oglądać takie piękne zjawisko. Gdy na ciemnym niebie pojawia się jasna smuga światła, a następnie pojawia się jaskrawożółte słońce.
Moje myśli co chwila, to krążyły wokół niebieskookiego to oddalały się od jego osoby. Dziwne uczucie jest siedzieć sobie spokojnie w kuchni i sączyć pyszne kakao, gdy masz świadomość że za kilka godzin spotkasz się ze swoim prześladowcą.
Może i przesadziłam z tym prześladowcą, ale nie ukrywajmy że tak właśnie jest.
Chłopak zna mój rozkład zmian, wie gdzie pracuje, wie gdzie mieszkam! Więc to jest dokładnie to, co mam na myśli nazywając go prześladowcą.
Nim się spostrzegłam dochodziła już godzina piąta i musiałam szykować się do pracy. Wzięłam zimny, wręcz lodowaty prysznic, aby się nieco pobudzić do życia i aby mój umysł pracował na najwyższych obrotach po to, bym nie zapomniała jakiegoś ważnego pytania, które powinnam mu zadać.
Jestem pewna, na sto procent że czegoś zapomnę, albo tak się zestresuję że nic nie powiem i ucieknę z krzykiem.
Czuję, że to będzie istna masakra, a co za tym idzie niczego się od chłopaka nie dowiem. Bo albo ja nic nie powiem, albo on zamilknie.
W sypialni ubrałam się w ekspresowym tempie. Granatowe spodnie, które podwinęłam nad kostkę, bo tak lepiej mi się jeździ na rowerze, do tego białą koszulę z rękawami do łokci i obowiązkowo trampki.
Włosy związałam w wysokiego kucyka, z którego chociaż raz nie uciekały pasma włosów.
Standardowo nałożyłam lekki makijaż składający się z czarnej kredki i tuszu, przejechałam jeszcze bezbarwnym błyszczykiem po ustach i tak gotowa mogłam wyjść do pracy.
Z torbą na ramieniu i prowadząc rower w dół schodów wyszłam przed blok.
Nerwowym gestem rozejrzałam się dookoła siebie, sprawdzając czy aby Tajemniczego nigdzie nie ma.
Czasem wydawało mi się, że on jest niewidzialny. Bo czułam na sobie jego przeszywający wzrok, ale nigdzie go nie widziałam. Naprawdę dziwne.
Wrzucając torebkę do koszyczka przytwierdzonego do kierownicy roweru i wsiadając na niego ruszyłam w stronę kawiarni.
O tej porze nie było dużego ruchu w parku, więc spokojnie mogłam przejechać jeszcze pustymi alejkami.
Zrobiłam sobie jeden krótki przystanek w kiosku, aby kupić tabletki na ból głowy, bo nie przespana noc dała mi się dziś we znaki.
Uśmiechając się miło do starszej sprzedawczyni ruszyłam dalej.
Będąc na przejściu dla pieszych chyba usłyszałam, że ktoś mnie woła. Ale albo się przesłyszałam, albo sobie to wymyśliłam. Chyba druga opcja była prawdziwa, bo gdy tylko się rozejrzałam nikogo nie dostrzegłam.
Parkując rower na tyłach kawiarni weszłam przejściem dla personelu do środka.
Ve na mój widok cała aż się rozpromieniła, ale gdy zobaczyła moją skwaszoną minę od razu podbiegła do mnie.
- Em, co się dzieje? - zapytała z troską w głosie chwytając mnie za rękę i ciągnąc mnie w stronę kanapy.
- Głowa mnie boli, nie za dobrze spałam w nocy. - wyjaśniłam chwytając się za głowę i zamykając na moment oczy.
- Dać ci jakąś tabletkę? - zapytała, a ja szybko pokręciłam głową, a ból jeszcze bardziej się nasilił przez to.
- Mam w torebce, tylko jakbyś mogła trochę wody mi nalać do kubka, byłabym ci wdzięczna. - poprosiłam, a dziewczyna uśmiechając się do mnie lekko wstała z kolan i zrobiła to o co ją poprosiłam. Dobra z niej przyjaciółka.
- Dziękuję ci. - szepnęłam połykając pastylkę i popijając ją dużą ilością wody.
- Za chwilę ci się poprawi. - powiedziała głaszcząc mnie czule po plecach. - W ogóle to ktoś się o ciebie dziś pytał. - dodała wkładając kubek po wodzie do zlewu.
Co? Tajemniczy? Czy on nie może mi dać spokoju? A może chciał się dowiedzieć czy przyjdę dziś się z nim spotkać?
- Kto? - zapytałam przerażona.
- Jakaś kobieta. - wyjaśniła. - Zachowywała się bardzo dziwnie. Rozglądała wokoło zamiast patrzeć na mnie. I w ogóle mówiła tak bezsensu, że to się w głowie nie mieści. - Ve pokręciła ze zrezygnowaniem głową.
Co to mogła być za kobieta? Znowu ktoś dziwny i nieznajomy chce czegoś ode mnie. Ja naprawdę przyciągam jakieś dziwne przypadki ludzi do siebie.
- A jak wyglądała? - zapytałam. Głowa już mnie przestawała boleć, dzięki tabletkom przeciwbólowym.
- Siwe, krótkie włosy spięte w koka. Ciemne oczy i te dziwne usta, jakby ktoś jej je rozciął nożem. Chyba miała taką dużą bliznę na dolnej wardze, ale ręki sobie nie dam uciąć, że tak było. - wyjaśniła, a ja wiedziałam już kim była ta nieznajoma kobieta.
- Em, co się stało? Słabo ci? - pytania Ve czasem tak bardzo mnie irytowały, ale dobrze że w tej chwili była przy mnie, bo potrzebowałam jej. Pokręciłam tylko głową i patrząc na jej przerażoną twarz odpowiedziałam.
- Ja ją znam. - a potem czułam jak odlatuję i jak moja głowa z głośnym trzaskiem upada na ziemię.


Przebudziłam się w dziwnym białym, sterylnym miejscu, które według niektórych mogłoby być uznawane za niebo. Bo wszędzie, gdzie tylko spojrzałam dominował kolor biały.
Wszystko było śnieżnobiałe. Łóżko, krzesła, meble, pościel, a nawet ja. W białej, długiej sukience szłam sobie wzdłuż korytarza.
Dziwne towarzyszyło mi wtedy uczucie. Czułam jakby ktoś mnie śledził, jakby ktoś cały czas patrzył na mnie i obserwował każdy mój najmniejszy ruch.
Nieświadoma niczego, gdzie mnie nogi niosą szłam dalej. Przed sobą zobaczyłam jakąś ciemną postać. Czułam, że jest on zła, nawet bardzo zła. Że ma coś mrocznego związanego ze sobą, że rozmowa z nią nie prowadzi do niczego dobrego.
- Emma. - słodki i niewinny głos dobiegł od tej ciemnej postaci. Może ja się przesłyszałam i ktoś idzie za mną i wypowiada moje imię?
 - Emma. - znowu to samo. Przystanęłam na chwilę w miejscu i rozejrzałam dookoła. Nie było nikogo oprócz naszej dwójki.
Ciemna postać zaczęła zbliżać się w moją stronę. Czułam jak moje serce całe się trzęsie w klatce piersiowej.
- Nie zbliżaj się do mnie. - ostrzegłam ją, ale usłyszałam tylko ironiczny śmiech w odpowiedzi na moją groźbę.
Nie miałam gdzie uciekać, nie mogłam wykonać żadnego ruchu, bo moje nogi tak jakby były przytwierdzone do podłogi, a ja nie mogłam nimi poruszać.
- Emma spokojnie, to tylko ja. - zobaczyłam twarz Louisa i obraz mi się rozmył.

- Em, co się do cholery stało? - zapytała spanikowana Ve. Popatrzyłam na nią nie wiedząc o czym dziewczyna mówi, a ta odpowiedziała na moje niewypowiedziane na głos pytanie.
- Zemdlałaś i uderzyłaś głową o podłogę. - wyjaśniła, a ja dotknęłam tyłu mojej głowy. Faktycznie, boli. Skrzywiłam się i podniosłam do siadu. Zauważyłam, że obok Ve stoi Tom. Z taką samą miną jak moja przyjaciółka,czyli troska połączona z przerażeniem.
- Co... jak to się stało? - wyjąkałam odbierając od Toma kubek z wodą i dziękując mu niemo.
- Rozmawiałyśmy o tej kobiecie co ją dziś spotkałam. - zaczęła, a elementy pustki w mojej głowie zaczęły się powoli zapełniać. Faktycznie, Ve mówiła mi coś o jakiejś siwowłosej kobiecie, która o mnie pytała.
- No, a ty powiedziałaś że ją znasz. A potem odpłynęłaś. - dokończyła, a ja popatrzyłam na nią uśmiechając się lekko z doboru jej słów.
- Odpłynęłam? - zapytałam śmiejąc się.
- Nie śmiej się ze mnie. Przestraszyłaś mnie. Już gdy weszłaś tutaj wiedziałam, że z tobą jest coś dziś nie tak. Ale żeby od razu mdleć na moich oczach? - pokręciła tylko głową ze zrezygnowaniem i usiadła obok mnie.
- Kim była ta kobieta? - zapytała sięgając po moje dłonie i trzymając je w swoich.
Popatrzyłam na Toma, który tylko kiwnął głową iż rozumie co chciałabym mu przekazać, a następnie ulotnił się.
- Ve, wiesz że mogę ci wszystko powiedzieć prawda? - zaczęłam patrząc cały czas na twarz przyjaciółki. Ta kiwnęła tylko głową.
- Oczywiście, przecież jesteśmy przyjaciółkami, a przyjaciółki...
- Zwierzają się sobie ze wszystkiego. - dokończyłam za nią przewracając oczami. Wiedziałam, że nie mamy dużo czasu, więc od razu przeszłam do sedna sprawy.
- Tak mi się zdaje, że ta kobieta może być moją ciotką. - oznajmiłam, a twarz Ve natychmiast zmieniła się z zaskoczonej do zirytowanej.
- Myślisz, że to ona? Ale dlaczego cię szuka? - zapytała puszczając moje dłonie i pocierając się po brodzie.
- Chyba wiem dlaczego. Istnieje tylko jedno logiczne wytłumaczenie. - powiedziałam odwracając głowę i spoglądając na nią.
- Co to takiego? - zapytała zainteresowana.
- Pieniądze.

***

Reszta zmiany ciągnęła mi się niemiłosiernie długo. Tak to jest jak co chwila po głowie chodzi ci coś i wcale nie chce wyjść.
Ve chciała mnie zawieźć do domu, bo stwierdziła że wyglądam jak trup i jestem blada jak ściana. Odmówiłam. Nie mogłam opuszczać zmiany, dlatego tylko że zemdlałam. Nic mi nie jest i czuję się świetnie. Co prawda trochę mi ból głowy doskwiera, ale da się przeżyć.
Zbliżała się godzina dwunasta, a co za tym idzie największy nalot klientów na naszą kawiarnię.
Z Ve i Tomem ledwo co się wyrabialiśmy. Dobrze, że była nas trójka inaczej zapewne nie dalibyśmy rady.
Co chwila ktoś wchodził, to ktoś wychodził. Kilka razy zdarzyło się komuś wylać kawę na podłogę przez wpadnięcie przypadkiem na siebie, więc dodatkowa praca się trafiała.
Przynajmniej nie było tak gorąco jak wczoraj, bo klimatyzacja została naprawiona, więc przynajmniej jeden plus na dziś.
Gdy tak podawałam akurat jednemu, starszemu panu kawę ktoś nagle szarpnął moją ręką. Na szczęście kawa nie zdążyła się wylać, bo wylądowała w miarę szybko w rękach starszego mężczyzny.
Popatrzyłam na osobnika, który zakłócał mi pracę i zobaczyłam wkurzonego Liama.


_________________________________________________________________________________
Uwielbiam kończyć rozdziały w takich momentach!
Jak myślicie co będzie dalej?
Komentujcie proszę, bo to daje mi motywację do dalszego pisania.
A widząc po tym ile osób tu zagląda stwierdzam, że tylko mała garstka komentuje.
A naprawdę jest Was mnóstwo.
Dlatego proszę, błagam komentujcie, dajcie mi motywację do dalszego działania.

Doznałam dziś lekkiego szoku wchodząc na bloga, ponieważ jest już ponad 1000 wyświetleń.
DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERDUCHA!

Mam dla Was niespodziankę. Zajrzyjcie TUUUUUUU i dajcie znać co sądzicie :)

7 komentarzy:

  1. tak więc na początek się wydrę. DLACZEGO BLOGGER MI POKAZAŁ TYLKO DWA ROZDZIAŁY A NIE TRZY?? okej już :D
    Myślałam że w tym rozdziale będzie coś o Lou. no o tym spotkaniu, ale niestety jeszcze do niego nie doszło.
    Ciotka? ciekawie, ciekawie :D
    I wkurzony Liam.. hmm, ale dlaczego?
    No i zwiastun jeee! W końcu się doczekałam :D
    Jest cudowny!! :) niestety niunia mi się obudziła w trakcie oglądania, ale na szczęście dalej śpi :D
    Weny!
    Rose x

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego w takim momencie ? No dlaczego ? Nie mogę sie doczekac kolejnego i jestem ciekawa dlaczego Liam jest taki wkurzony. xx L.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostrzę właśnie widelec, żeby Cię zadźgać moja droga! Buahahahaha! A tak serio gdybym to zrobiła nie dowiedziałabym się co będzie dalej więc zostawie ten sztuciec(?) na później.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mogłaś skończyć w takim momencie? I było za mało Lou. Ja chcę więcej Lou!
    /k

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę nie rób tego więcej, BŁAGAM !!! Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawaj szybko następny rozdział bo już nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń