piątek, 29 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 19.

Gdy tylko wjechaliśmy na podziemny parking coś we mnie się poruszyło, jakbym czuła że zaraz coś złego się stanie.
- Cholera. - powiedział Louis, gdy zgasił silnik i spojrzał w lusterko wsteczne. Nie myliłam się.
- Co jest? - zapytałam rozglądając się wokoło siebie, aby dostrzec co takiego chłopak zobaczył.
- Zaczekaj na mnie w samochodzie, dobrze? - poprosił, ale ja nie miałam takiego zamiaru. Wysiadłam za nim z samochodu. Dość już okłamywania mnie i robienia czegoś za moimi plecami. Miałam już tego po dziurki w nosie, musiałam wiedzieć co on kombinuje.
- Powiedziałem ci, żebyś zaczekała na mnie w aucie. - powiedział przez zaciśnięte zęby. Widziałam, że był na mnie zły, że go nie posłuchałam.
- Nie jestem twoją służącą i nie będę wykonywać twoich rozkazów. - powiedziałam podchodząc do niego na tyle blisko, aby mnie dosadnie słyszał.
- Dobra, ale nie odzywasz się. I tylko ja mówię. - zakomunikował, ale ja nie przytaknęłam. Będę robić co mi się podoba i mówić to na co mam ochotę i wtedy kiedy mam ochotę.
- Liam, co jest? - zapytał go Louis, gdy podeszliśmy bliżej. Liam? Czyżby coś się stało?
- Musimy pogadać. Mam informacje na temat sam wiesz kogo. - odpowiedział Liam patrząc na mnie, jakby chciał przekazać Louisowi, że ja uniemożliwiam im rozmowę.
- Rozumiem, chodźmy do mojego gabinetu. - poinstruował go Louis łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę windy. Nie zmieścilibyśmy się wszyscy, więc ja i Louis pojechaliśmy pierwsi, a ochrona, czyli Liam i dwóch innych członków, pojechali następnym razem.
- Dlaczego nie chciałeś z nimi porozmawiać na dole? - zapytałam, gdy zostaliśmy sami, ale Louis nie odpowiedział patrzył tylko w ekran swojego telefonu ignorując mnie i moje pytanie.
Wyrwałam mu telefon z rąk powodując, iż chłopak na mnie w końcu spojrzał.
- Powiedz mi dlaczego? - ponowiłam pytanie, a jego oczy skanowały moją dłoń zaciśnięta na urządzeniu.
- Nie, bo sprawa nie dotyczy ciebie - odpowiedział.
- Co? Jak to sprawa nie dotyczy mnie? W końcu to Liam pilnuje mnie, a nie na przykład ciebie. - wykrzyczałam w jego stronę, a gdy drzwi windy się otworzyły pośpiesznie wyszłam z niej i ruszyłam w stronę mieszkania.
Wyrwałam Louisowi klucze z rąk i otworzyłam zamek.
- Czemu się tak zachowujesz? - zapytał ściągając marynarkę i rzucając ją na kanapę w salonie.
- Jak? To ty nie mówisz mi wszystkiego. To moja przyjaciółka się do mnie nie odzywa, to ja czuję się nikomu niepotrzebna, a teraz mój chłopak mnie okłamuje. Naprawdę nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. - powiedziałam płaczącym głosem siadając na jednym ze schodków prowadzących do salonu.
- Em, kochana moja. Nie martw się ja mam wszytko pod kontrolą, naprawdę. - powiedział czule głaskając mnie po plecach.
- Louis ja jestem bezsilna, nie wiem co mam robić. Boję się o siebie i o ciebie. - wyjaśniłam na głos moje obawy, a on przytulił mnie do swojej piersi próbując dać jeszcze większe pocieszenie.
- Maleńka moja, błagam cię nie martw się, wszystko będzie dobrze. Nie płacz, jestem tutaj. - zapewnił mnie pocierając moje plecy. Jestem mu za to wdzięczna, że jest tuż obok mnie i mnie wspiera.
- Dziękuję ci Loui. - czułam jak się uśmiecha.
- Ależ nie ma za co, a teraz dasz sobie radę sama? Bo muszę iść porozmawiać z chłopakami. - powiedział wstając, gdy ochrona weszła do apartamentu.
- Jasne. Pouczę się, albo zrobię nam coś do jedzenia. - powiedziałam uśmiechając się, a dzięki temu dostałam całusa w czoło.
- Jedzeniem się nie przejmuj. Jak skończę z chłopakami to coś przygotuję. - potaknęłam tylko głową i ruszyłam w stronę "swojego" pokoju.
Nie czułam się tutaj komfortowo. Dla mnie całe to mieszkanie było za duże i za sterylne, aby w nim mieszkać. Moje małe mieszkanko było może i malutkie, ale przytulne. A tutaj jest tak pusto i obco.
Louis zapewniał mnie, że jest tutaj ze mną. Że jest tutaj dla mnie, a co za tym idzie że zawsze mi pomoże. Ale teraz ja go najbardziej potrzebuję.
Moja przyjaciółka odwróciła się ode mnie, nie mam rodziców. Został mi tylko ten chłopak, który jest teraz dla mnie najważniejszy. Muszę dbać o naszą przyszłość. Muszę skupić się na nim, abym nie zaprzepaściła tej szansy którą dał mi los na bycie z nim.
Wiem, że z nim mogę być szczęśliwa i żyć dobrze, bo nic mu nie brakuje ani o nic nie musi się martwić. Jestem pewna, że ten kryzys minie a my w końcu będziemy ze sobą szczęśliwi i w końcu będziemy mogli spokojnie żyć.
Przebrałam się w dresy, aby było mi jak najwygodniej i usiadłam na ogromnym łóżku rozkładając przed sobą notatki  z wykładów.

***

Nauka całkiem mnie pochłonęła i nim się otrząsnęłam był już wieczór. Mój żołądek domagał się jedzenia. Więc składając wszystkie książki i zeszyty zeszłam na dół do Louisa. W kuchni unosił się zapach pysznego jedzenia. Zauważyłam chłopaka stojącego za kuchenką i mieszającego coś w garnku. Miał na sobie ten śmieszny fartuszek, który zawsze zakłada do gotowania i tak samo jak i ja dresowe spodnie oraz zwykłą, czarną, opinającą jego ciało koszulkę. Chyba wyczuł, że mu się przyglądam, bo uniósł głowę i popatrzył na mnie. Stałam na ostatnim schodku, po czym gdy nasze oczy się spotkały podeszłam bliżej niego.
- Ależ pachnie. - skomentowałam jego wyczyny w kuchni, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
Schowałam dłonie w kieszenie spodni, a następnie popatrzyłam na niego. Przyglądał mi się w wyraźnym zainteresowaniem, a i ja nie mogłam oderwać od niego swojego wzroku.
- Piękna jesteś. - powiedział schylając się do mojej twarzy, a chwilę później jego usta muskały moje wargi. Wplotłam palce w jego włosy ciągnąc za ich końce i dzięki czemu dostałam jęk prosto z jego gardła. Uśmiechnęłam się do siebie, gdy nagle poczułam jak dłonie Louisa chwytają mnie pod udami i unoszą nad podłogą. Chłopak posadził mnie na blacie kuchennym po czym stanął między moimi nogami. Objęłam go nogami w pasie i przysunęłam bliżej siebie. Było mi tak dobrze z nim, gdy mnie całował, gdy trzymał mnie blisko siebie.
Nagle poczułam, jak jego dłonie wędrują pod luźną koszulkę, którą miałam na sobie. Zaczął szczypać skórę mojego brzucha i jechał w górę. Jego nieustępliwe palce dojechały do moich piersi ukrytych tylko materiałem stanika. Jęknęłam wprost w jego usta, gdy je ścisnął.  Uśmiech zadowolenia zagościł na jego twarzy, gdy to usłyszał.
- Uwielbiam cię. - powiedział wprost w moje usta. Uśmiechnęłam się słysząc jego pełne pragnienia słowa. Kochałam to w nim, że był taki czuły wobec mnie, że starał się abym czuła się jak najlepiej w jego towarzystwie oraz abym była szczęśliwa. Z nim.
Nagle nasze pocałunki przerwał dźwięk dzwona przy drzwiach. Louis odskoczył ode mnie, jakby bał się że ktoś może go nakryć na tym co robi. Przebiegły uśmieszek przebiegł przez jego twarz, po czym przysunął się do mnie i szepnął mi na ucho.
- Dokończymy później. - a ja wciągnęłam głośno powietrze słysząc te zuchwałe słowa wypływające z jego ust.
Poszedł do drzwi, aby otworzyć je naszym gościom, a ja próbowałam jakoś doprowadzić się do porządku obciągając koszulkę i poprawiając kucyk. Wyglądałam zapewne okropnie, ale miałam to gdzieś. Ja się czuję dobrze tak jak jest i nie obchodzi mnie opinia innych na mój temat.
- Cześć stary. - przywitali się z Louisem jego kumple. Ci sami, których poznałam gdy obsługiwałam ich w kawiarni.
- Wchodźcie. Niall zostaw jedzenie na później. - Louis wskazał palcem na blondyna, który prawie że biegiem ruszył w stronę kuchni, ale gdy usłyszał głośny i wyraźny rozkaz Louisa stanął w pół kroku.
Za blondynem zauważyłam Liama, który uśmiechał się do mnie i już szedł w moją stronę. Za nim szedł kędzierzawy brunet, a obok niego piękna blondynka z długimi do pasa włosami. Na jej twarzy widniał ogromny uśmiech zapewne tym, że znajduje się blisko swojego chłopaka. Za tą dwójka szedł wysoki, brunet z oliwkową cerą. Był naprawdę atrakcyjny. W ogóle cała czwórka była bardzo atrakcyjna, ale najbardziej podobał mi ten brunet z fartuszkiem na biodrach, stojący teraz obok Nialla i śmiejący się głośno.
- Cześć ty pewnie musisz być Emma. - powiedziała do mnie ładna blondynka ściskając mnie w przyjaznym geście. - A ja jestem Ashley, Ash jak wolisz, i jestem dziewczyną tego idioty. - wskazała na chłopaka z burzą loków na głowie.
Reszta towarzystwa również mi się przedstawiła co było naprawdę miłe z ich strony. Fajnie, że nie olali mnie i nie zignorowali, tylko przyjęli do swojej grupy.
Czarnuszek miał na imię Zayn, a kędzierzawy Harry. Resztę już znałam, przynajmniej z imienia.
- Dobra to wy siadajcie, a ja dokończę nasze jedzenie. - zakomunikował Louis stając za blatem kuchennym i poprawiając swój fartuszek.
- Stary pośpiesz się, bo ja tu padam z głodu. - powiedział Niall, a wszyscy zaczęli się z niego śmiać.
- On tak ma, u niego to normalne. Niall wiecznie chodzi głodny. - oznajmiła mi Ash rozsnuwając wszelkie wątpliwości co do zachowania blondyna i wystawiając chłopakowi język.
- Jasne, jasne. - Niall przewrócił czami, a ja zaśmiałam się cicho.
- Pamiętasz jak ostatnio u mnie byłeś? - zapytał Zayn blondyna, a ten przytaknął. - Zrobiłem zakupy, także moja lodówka pękała, a ty co zrobiłeś? - zapytał gestykulując w jego stronę.
- Poczęstowałem się, bo sam powiedziałeś żebym czuł się u ciebie jak  w domu. - wyjaśnił Niall, a Zayn tylko fuknął kręcąc głową.
- Zeżarł mi całą zawartość lodówki i to dosłownie. - powiedział w końcu Zayn, a cała grupa wybuchła śmiechem z blondynem na czele. Ja stałam obok i przyglądałam się tylko im jak się przekomarzają.
Odwróciłam się w tył w stronę Louisa, po czym ruszyłam w jego stronę zostawiając naszych gości w dużym salonie, a oni porozsadzali się na kanapach i Harry włączył telewizor czekając na mecz.
- Coś się stało? - zapytał Louis wkładając jedzenie do żaroodpornego naczynia, które później umieścił w piekarniku.
- Nie. - pokręciłam głową przyglądając mu się jak z gracją porusza się po kuchni. Widać, że zna dobrze to miejsce i dużo czasu w nim spędza.
- Wiem, że są dziwni, ale uwielbiam z nimi spędzać czas. - powiedział wskazując podbródkiem w stronę salonu, gdzie Liam z Niallem kłócili się o pilota do telewizora.
- Są .. świetni. - skomentowałam patrząc na Louisa.
- Em, widzę że coś jest nie tak z tobą. Źle się czujesz? - zapytał przykładając mi dłoń do czoła i sprawdzając czy nie mam gorączki.
- Nie, wszystko dobrze. Potrzebuję jedynie ciebie. - powiedziałam obejmując go w pasie i przyciskając policzek do jego klatki piersiowej.
- Oj Em. - zajęczał obejmując mnie i przyciągając mocniej do swojego ciała. - Powiesz mi co cię gryzie?
Pokręciłam  tylko głową. Co mnie gryzie? Ty. I Ve, mówiąca mi że zrobisz mi krzywdę, tylko sama nie wiem jaką.
Może jednak powinnam dać jej szansę na wyjaśnienie mi co miała na myśl.
- Ej gołąbeczki na pieszczoty będzie czas później, ja tu umieram z głodu. - wykrzyknął Niall w naszą stronę, a ja zaśmiałam się z jego komentarza o jedzeniu i odsunęłam od Louisa.
- Zaraz głodomorze. - odpowiedział mu Louis całując mnie jeszcze w czoło po czym wypuścił ze swoich objęć.
- Mogę ci jakoś pomóc? - zapytałam. Louis pokręcił tylko głową i kazał iść do salonu.
Usiadałam obok Ashley, a ta od razu zaczęła ze mną rozmawiać. Pytała o studia, o to jak poznaliśmy się z Louisem, na co powiedziałam że śledził mnie, aż w końcu zaprosił na randkę, co prawda ta randka obejmowała również poznanie jego rodziców, ale od tego czasu jesteśmy razem.
Również pytałam ją o to jak poznała się z Harrym. Powiedziała, że poznali się an imprezie w klubie, gdzie potem Harry ja podrywał, a ona wcale nie była zainteresowana jego zalotami. Ale jakimś cudem chłopakowi udało się wyciągnąć od niej numer telefonu i następnego dnia zadzwonił i od tamtej pory są razem. A trwa to już dwa lata.
Szacunek, ja nigdy nie chodziłam na imprezy. No może pomijając kilka wyjść z Ve na karaoke, gdy ona szalała, a ja siedziałam cicho przy stoliku i obserwowałam poczynania przyjaciółki.
- Pasujecie do siebie. - szepnęła mi do ucha.
- C .. Co? - zapytałam wytrącona z równowagi jej nagłym i śmiałym komentarzem.
- No ty i Louis. Naprawdę do siebie pasujecie. Widać, że chłopak w końcu jest szczęśliwy mając dziewczynę. - wyjaśniła, a ja zaczerwieniłam się. Co prawda to prawda. Zanim jeszcze zaczęliśmy być ze sobą Louis był naprawdę smutny i taki jakiś niejaki. A odkąd zamieszkałam z nim zauważam jego drugą stronę. Tą lepszą stronę, dzięki której czuję się bezpieczna. Nawet ten nasz uścisk w kuchni, był czymś niezapomnianym i zapewnienie Louisa, że jest zawsze przy mnie mi wystarcza. Na razie.
- Wiesz myśleliśmy, że Louis jest gejem bo nigdy nie miał dziewczyny. - powiedział Harry nachylając się w moją stronę, także jego twarz dotykała policzka Ash. Wciągnęłam głośno powietrze słysząc jego zuchwały komentarz.
Popatrzyłam na Louisa, który uśmiechał się sam do siebie robiąc dla nas jedzenie. Chyba wyczuł, że na niego patrzę bo uniósł głowę i mrugnął do mnie. Uśmiechnęłam się do niego, po czym wróciłam wzrokiem na dziewczynę.
Czyli oni naprawdę nie wiedzieli, że Louis był z Emily. No tak przecież mi o tym wspominał pewnego razu w kawiarni. Ale myślałam, że przez ten czas im powiedział. Jednak nie.
Prześlizgnęłam wzrokiem po wszystkich znajomych chłopaka. Harry z siedzącym obok niego Niallem kłócili się, który ma trzymać pilot od telewizora, a Zayn siedział cicho i był wyraźnie zainteresowany dziewczyną z reklamy, którą aktualnie oglądał. Mój wzrok padł na Liama, który przyglądał mi się z dziwnym wyrazem twarzy.
Ruchem głowy wskazał na Louisa, a potem na schody. Czego on ode mnie chciał?
- Rozmowa. - powiedział bezgłośnie, po czym wstał.
- Stary, muszę iść do ubikacji. - zakomunikował Louisowi, a ten uniósłszy głowę odpowiedział.
- Wiesz, gdzie jest łazienka. - po czym skupił się na mieszaniu czegoś w garnku.
Liam zniknął na schodach, a teraz przyszedł czas na mój ruch.
- Loui zimno mi. - powiedziałam, podchodząc do niego pocierając ramiona, aby dodać im choć odrobiny ciepła, ale żeby też przekonać chłopaka do swojego kłamstwa.
- Pójdę do pokoju po jakąś bluzę. - dodałam oddalając się.
- Weź moją, jest w szafie obok łóżka. - pokiwałam tylko głową rozumiejąc go i szybkim krokiem ruszyłam w stronę schodów.
Na ich górze dostrzegłam otwarte drzwi do mojego pokoju, po czym wślizgnęłam się do środka.
Liam siedział na jednym z foteli stojących obok łóżka z dłońmi splecionymi na brzuchu, czekając na mnie.
- O czym chciałeś pogadać? - zapytałam odsuwając jedną z szuflad w szafie stojącej przy ścianie i wyjmując czarną bluzę Louisa z kapturem. Założyłam ją na siebie starając się nie zaciągać powietrzem, bo wiem że zwariowałabym od jego zapachu wypełniającego moje nozdrza.
- Jak już zapewne wiesz pracuję w ochronie Louisa. - zaczął, a ja przytaknęłam siadając na skraju łóżka.
- Obserwuję kawiarnię, w której pracujesz, a także i twoją przyjaciółkę Ve. - tak też myślałam, że Louis do tego go wynajął.
- I dowiedziałeś się czegoś ciekawego o niej? - zapytałam. Nie chciałam być jakaś wścibska wypytując go o nią, tylko chciałam aby Liam nie pomyślał sobie że siedzę cicho i nic nie mówię.
- Czy Ve z kimś się spotyka? - zapytał. Co?
- Co? Po co ci to wiedzieć?
- Bo jest dla mnie dziwne, że ona się z kimś spotyka i nic ci o tym nie mówi. - wyjaśnił opierając się wygodniej o oparcie fotela.
- Nie, z tego co wiem to z nikim się nie spotyka. - powiedziałam pewnie.
- Tak myślałem. - zamyślił się na moment, po czym wrócił wzrokiem na mnie i kontynuował. - Dziwna sprawa, bo naprawdę próbuję ją rozszyfrować od kilku dni, ale nijak mi to nie wychodzi. - podrapał się po brodzie.
- To znaczy? - zapytałam zaciekawiona.
- Ona z nim mieszka w wynajętym na jego nazwisko mieszkaniu. Próbowaliśmy się tam z chłopakami dostać, ale albo drzwi są ze stali, albo mają takie zamki w drzwiach których nawet nasz największy spec nie da rady otworzyć.  - naprawdę dziwne. Przecież Ve mieszka z rodzicami pod Londynem. Czyżby oszukiwała mnie od dawna? Nie to niemożliwe, choć znając Ve i je ostatnie wybryki to wszystko jest prawdopodobne.
- I właśnie... - głos Louisa dobiegający z dołu przerwał nam naszą konwersację.
- Emma!
- Później pogadamy. - powiedział Liam znikając na korytarzu i wchodząc szybko do łazienki. Wyszłam za nim, gdzie na korytarzu spotkałam Louisa
- Już myślałem, że coś ci się stało. - powiedział oddychając z ulgą.
- Nic mi nie jest. Szukałam tyko bluzy, bo nie mogłam znaleźć. - wyjaśniłam wymuszając uśmiech, aby nie dać chłopakowi powodów do denerwowania, ale też aby nie nakrył mnie kłamstwie. Bo jakby dowiedział się, że gadałam z Liamem o całej tej chorej sprawie, wiem że najpierw zwolniłby Liama, a potem opuściłby mnie. A tego wolałabym uniknąć. Dlatego postanowiłam kłamać, przynajmniej na razie.
- I znalazłaś. - wskazał na swoją czarną bluzę.
- Tak. - powiedziałam poprawiając kaptur. - I bardzo mi się podoba, bo jest taka cieplutka. - przyłożyłam materiał do policzka. - I pachnie tobą. - dodałam szeptem, a oczy Louisa powiększyły się o dwa rozmiary, po czym cmoknął mnie w usta i złapał za rękę ciągnąc w dół.
- Widziałaś Liama może? - zapytał, gdy pokonywaliśmy już ostatni schodek.
- Nie, ale widziałam że światło w łazience się pali, więc pewnie tam jest. - odpowiedziałam wzruszając ramionami.
- Bo mecz się za chwilę zaczyna, a jego nie ma. - powiedział Zayn wskazując na telewizor, na którym piłkarze już zaczynali wchodzić na murawę.
- Jestem jestem. Dłuższe posiedzenie było, sorka. - wyjaśnił Liam zbiegając po schodach i siadając na swoim poprzednim miejscu, z którego oczywiście wykopał Nialla, który go podsiadł.
- Stary, ja ci tylko grzałem miejscówkę, a ty od razu mnie popychasz. - blondyn wyraźnie się zirytował zachowaniem kolegi.
Dołączyliśmy z Louisem do nich siadając na kanapie. Ja obok Ashley, a Louis obok mnie. Chłopak objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie na tyle blisko, że stykaliśmy się udami. Podciągnęłam kolana w górę i położywszy głowę na ramieniu Louisa oglądałam mecz na wielkim ekranie telewizora.
Zauważyłam, że stół przed nami został nakryty mnóstwem talerzy z jedzeniem. To tortille z kurczakiem, żółtym serem i warzywami, albo chipsy, paluszki i orzeszki. A to jeszcze nachosy z dipem serowym lub sosem meksykańskim. A po bokach stały czyste talerze ze sztućcami, choć i tak nikt z nich nie korzystał bo wszyscy woleli jeść rękami, zauważyłam też soki oraz moją ukochaną Pepsi.
Jak on to wszystko przygotował w tak krótkim czasie? Nie mam zielonego pojęcia, ale wiem że ten chłopak to ideał w każdy możliwy sposób.
- Zjesz coś? - zapytał po jakichś pięciu minutach trwania meczu.
- Pewnie. - odpowiedziałam chcąc nachylić się i nabrać trochę jedzenia na talerze, ale dłoń Louis chwytająca moje ramię mnie powstrzymała.
- Ja ci nałożę. - powiedział, a cała czwórka chłopaków zaczęła kaszleć widząc to co Louis wyczynia. - Co byś zjadała? -zapytał patrząc na mnie i nawet nie zdając sobie sprawy, że cztery pary oczu nas obserwują.
- Wszystkiego po trochu. - odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak tylko przytaknął i zaczął nabierać dla mnie jedzenie.
Popatrzyłam na nich po kolei, a każdy z nich był zaskoczony. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co im chodzi. Przecież to chyba normalne, że chłopak chciał nałożyć jedzenie swojej dziewczynie, prawda? Bo ja tutaj czegoś nie rozumiem. Albo ja nie znam się na tych rzeczach, albo oni mają coś nie tak ze sobą.
- Nie przejmuj się nimi, oni tak mają. Poza tym widzą pierwszy raz Louisa w takiej sytuacji. - wyjaśniła mi Ashley na ucho. Teraz to już wiem, że oni naprawdę nie znali Emily. Louis opowiadał mi, że śmialiby się z niego że kogoś ma i tak dalej. A czy to oznacza, że ze mnie też będą się naśmiewać i przezywać? Chyba nie, bo naprawdę ciepło mnie przyjęli i zaakceptowali to, że jestem z Louisem.
- Dziękuję. - talerz, który Louis położył na moich kolanach rozproszył wszystkie złe myśli zajmujące moją głowę.
Zaczęłam jeść te pyszności ignorując resztę towarzystwa. Byłam naprawdę głodna, a jedzenie przepyszne. Wpychałam je do swoich ust, gdy z gardła Louisa wydobył się cichy chichot, który tylko ja zdołałam usłyszeć.
- No co? - powiedziałam z ustami pełnymi nachosów.
- Nic, jedz spokojnie. - odpowiedział gryząc tortillę.
Na szczęście rozglądając się po pomieszczeniu nie zauważyłam nikogo, kto by się nam cięgle przyglądał. Jadłam więc w spokoju, gdy do mojej głowy dotarła myśl - Gdzie jest Bob? Gdzie jest ten zwariowany pies?
- Loui, a gdzie jest Bob? - zapytałam opierając głowę na jego ramieniu, gdy po zjedzeniu odłożyłam nasze talerze na stół.
- U moich rodziców. Odwiozłem go dziś tam, bo pomyślałem żeby się chłopak wybiegał w ich ogrodzie. - wyjaśnił. - Ale w sobotę po niego jadę, zechcesz mi towarzyszyć? - zapytał, a ja przełknęłam głośno ślinę rumieniąc się. Zdawałam sobie sprawę, że kiedyś będzie taki moment gdy znowu zobaczę jego rodzinę, ale nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko.
- Ee w sobotę? - próbowałam wykiwać się od przejażdżki tam, ale nic mi do głowy nie przychodziło gdy w końcu dodałam dwa do dwóch i przypomniałam sobie, że przecież mam zajęcia! - Nie mogę. - połknęłam rosnącą gulę w moim gardle. - Studia. - szepnęłam mu na ucho, po czym przygryzłam jego płatek.
- Ej zakochańce idzie do sypialni jeśli nie możecie się od siebie odczepić. - zakomunikował Niall z ustami pełnymi jedzenia, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Przestań Niall i oglądaj mecz. - odpysknął mu Louisa wskazując chudym palcem na telewizor.
- Spoko Lou, ja tylko mówię jak jest. - odpowiedział mu blondyn uśmiechając się, a jedzenie, które miał jeszcze chwilę temu w ustach wypadło mu na talerz, a ja odwróciłam wzrok.
- Fuuuj! Niall. - zajęczał Zayn siedzący najbliżej blondyna po czym odskoczył od niego.
- Przepraszam. -  zwrócił się do Zayna Niall.
- Oni są okropni.  skomentowała zachowanie chłopaków Ash.
- To prawda. - potwierdził to Harry przyciągając swoją dziewczyną bliżej siebie.
A ja tylko patrzyłam na nich i uśmiechałam się sama do siebie zdając sobie sprawę, że ta czwórka chłopaków i jedna dziewczyna zmienią coś w moim życiu, a ja będę miała grupkę przyjaciół, na których mam nadzieję, że będę mogła polegać.

__________________________________________________________________________
Hejka! To znów ja :) 
Pewnie macie mnie już dość, co nie? Choć mam cichą nadzieję, że jednak nie :)
Więc oto nowy rozdział, który bardzo fajnie mi się pisało.

Chciałam bardzo Wam podziękować za ponad 5 tysięcy wejść na bloga.
Naprawdę nie wyobrażacie sobie jakie to miłe uczucie wejść tutaj i to zobaczyć.

Fajnie by było jakby pojawiło się więcej komentarzy, bo po wejściach widzę że dużo Was tu zagląda.
Tak więc kończąc moją krótką notkę życzę Wam udanego, ostatniego, wakacyjnego weekendu.
I żeby jeszcze słońce wyszło przez te dwa dni, co nie?

6 komentarzy:

  1. Rozdział super, tak jak całe opowiadanie, piszesz bosko, czekam na następny, buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Aw cudowny rozdziałów. Louis jest taki opiekuńczy względem Em. Dajcie mi takiego chłopakaa noooo
    Fajnie ze znajomi Lou polubili Emme. Przynajmniej nie będzie sie czuć samotna xd
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie mi się czytało ten rozdział. Cuudoownyy! Fajna akcja, nowi bohaterzy i okruchy informacji o Ve. Liam wydaje się sympatyczny, ale nwm co o nim sądzić, taką rolę mu dałaś. Będę tęsknić za wakacjami. Już odliczam dni do następnych.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominuję Cię do Libster Awards. Więcej informacji na http://fuck-u-i-love-u-xxx.blogspot.com/2014/08/libster-awards-3.html
    Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki supcio rozdzial :3 zazdroszcze takich zwariowanych przyjaciol :33

    OdpowiedzUsuń