czwartek, 20 listopada 2014

ROZDZIAŁ 41.

Gdy zostałam sama w ciemnym pokoju oświetlanym jedynie za pomocą lampki nocnej stojącej na stoliku nocnym obok łóżka, zrozumiałam że tak naprawdę już nie mam wyboru i muszę zobaczyć to nagranie. Bałam się co tam może być. Wiedziałam, że na pewno będzie na nim Louis. Zastanawiałam się czy jestem psychicznie gotowa, aby go zobaczyć. Przyznałam że go kocham, bo to jest normalne. Nie da się tak łatwo pozbyć uczucia z dnia na dzień.
Dobra, raz kozie śmierć powiedziałam sobie w myślach i nacisnęłam przycisk odtwarzania.
Ciemność, ciemność, a za chwilę postać Louisa. Prawie się rozpłakałam widząc go.
Wyglądał tak... inaczej. Był chory, widziałam to po jego oczach, po smutnym wyrazie twarzy, po jego bladej cerze, bez żadnego połysku, bez rumieńców na policzkach.
Jednym słowem, to wyglądał okropnie, ale i tak nadal go kochałam. Moje serce zabiło szybciej gdy pojawił się na ekranie.
Kiwnął głową, dając znać do operatora kamery.

Cześć Emma. Mam nadzieje, że Liam dał ci to nagranie do obejrzenia, bo jak nie to ja się z nim rozliczę.

Uśmiechnął się, tak słodko, tak louisowo, że z moich oczu poleciały łzy.

Więc na początek pragnę wyjaśnić ci dlaczego w ogóle nagrywam ten filmik. Długo zastanawiałem się jak mam ci przekazać informację, że jestem chory. Chciałem to zrobić zaraz po tym, jak się o tym dowiedziałem ale było mi zbyt trudno wydusić z siebie choćby jedno zdanie. Wiesz, że jestem tchórzem, nie jestem taki odważny jak ty.
Dlatego postanowiłem cię okłamać. Wiem, wiem, wiem masz rację źle zrobiłem, ale ja musiałem. Masz prawo być na mnie wściekła, ale ja to rozumiem i nie dziwię ci się że mnie znienawidziłaś, ale zrobiłem to dla twojego dobra.
Wolałem uniknąć twojego współczującego wzroku, bo naprawdę to nie byłoby konieczne.
Chciałem zapamiętać cię uśmiechniętą, pełną życia i miłości do mnie.
Zdaje sobie sprawę, że źle postąpiłem nie mówiąc ci o tym, ale tak było lepiej. Ja nie męczyłem się widząc ciebie smutną i pogrążoną w żalu, ani ty nie musiałam patrzeć na mnie gdy... umieram.

Jego oczy były tak hipnotyzująco niebieskie, że nie mogłam od nich oderwać wzroku. Słuchałam dalej, łzy ciurkiem leciały mi po policzkach, ale miałam to gdzieś aby je wytrzeć, pozwoliłam im lecieć alej.
Nie zdawałam sobie sprawy, że mówi o śmierci dopóki o tym nie wspomniał. Zrobiło mi się, żal że ciągle go odpychałam zamiast dać mu szansę na wyjaśnienie tej kwestii.

Chciałbym, abyś wiedziała że będę cię kochał. Zawsze będę cię kochał, bo dzięki tobie zrozumiałem czym jest prawdziwe uczucie. Nie jest to czymś prymitywnym, naciąganym i udawanym.
Nasza miłość była prawdziwa, Ba! Co ja gadam nadal jest, o ile będziesz o mnie pamiętać. Bo ja będę zawsze.
Chciałbym aby ten filmik był dłuższy, ale nie jestem w stanie dalej mówić. Mógłbym gadać o tym , że bardzo cię kocham, ale ty o tym bardzo dobrze wiesz.
Chciałbym również ci podziękować, za to ze byłaś przy mnie. Że dałaś mi siłę do walki, bo dzięki tobie jeszcze żyję. Myślenie o tobie spowodowało, że ten filmik jest nagrywany.
Przepraszam, że nie wyjawiłem ci całej prawdy od razu, na początku, ale tak było lepiej i dla mnie i dla ciebie.
Przepraszam jeszcze raz Emma i bądź szczęśliwa.

Głos Louisa zniknął, a ekran stał się cały czarny.
Nie czułam bólu, żalu, złości. Byłam oazą spokoju, jak nigdy. Starałam się to sobie poukładać w głowie, ale gdy za każdym razem przypominałam sobie ten zmartwiony i pełen bólu wyraz twarzy Louisa wiedziałam że nie mogę tak tego zostawić.
Wiedziałam, że nadal go kocham, a on kocha mnie, co właśnie powiedział w filmiku.
Był chory, a może nadal jest? Tego nie wiem, ale wiem jedno że chcę dowiedzieć się jak najwięcej na ten temat od niego samego, bo na to zasługuję.


***

Oglądałam to nagranie chyba setny raz. Ale nie mogłam oderwać wzroku od Louisa. Tak bardzo jestem zła na to, że nic mi nie powiedział. Dobra, przyznaję się szczerze, że jak pierwszy raz obejrzałam to nagranie współczułam mu tej choroby. Bo jednak choróbsko to nic fajnego, naprawdę.
Ale z biegiem czasu i z każdym ponownym naciśnięciem guzika odtwarzania złość coraz to bardziej we mnie narastała. Byłam wściekła na niego za to, że mnie tak potraktował. No bo który normalny i kochający swoją dziewczynę chłopak tak właśnie postępuje? Żaden. Ale to się nie tyczy pana zarozumiałego egoisty Tomlinsona. Wiem, że chciał dobrze dla mnie. Ale bez przesady, ja potrafię sobie poradzić z takimi rzeczami i pokazałabym mu, że jestem z nim. że go wspieram, że jest dla mnie najważniejszy. Ale on nie dał mi takiej szansy, po prostu stwierdził że dla mnie będzie najlepiej, gdy mnie okłamie, zostawi i wyjedzie.
- Emma. - głos Ve dobiegł zza drzwi. Dobijali się do mnie od jakiejś godziny, a ja zapłakana siedziałam na łóżku i oglądałam raz za razem nagranie Louisa.
Nie odzywałam się do nich, nie mogłam. Łzy mi na to nie pozwoliły. Byłam roztrzęsiona, zła i było mi zimno.
- Emma otwórz. Błagam cię. - nie ustępowali. Tym razem Liam pukał w drzwi.
- Ale co się dzieje? - usłyszałam jakiś męski głos dobiegający zza ścianą. Nie wiem czy się przesłyszałam, ale chyba usłyszałam Louisa. Nie zwracałam na to uwagi. Ciągle odtwarzałam jedno i to samo nagranie, chcąc zrozumieć jaki Louis miał w tym cel.
- Dlaczego ona tam siedzi? Co się stało? - znowu ten sam głos i moje zignorowanie go.
- Ja tego nie zrobię. - za trzecim wypowiedzianym zdaniem już wiedziałam, że to na pewno Louis, nie kto inny.
Czyli, że on tutaj jest? Liam musiał po niego zadzwonić. Jak kopnę kiedyś tego Liama w d....
- Emma? To ja Louis. Wyjdziesz? - lekkie pukanie, wcale nie podobne do Louisa sprowadziło mnie na ziemię. Podeszłam do drzwi i przyłożyłam ręce i czoło do drewnianej powłoki.
Płacz ustał, łzy wyschły, dreszczy nie było. Czy mogłam wyjść z pokoju i stanąć twarzą w twarz z Louisem? Nie byłam na to gotowa, ale musiałam to zrobić, innego wyjścia nie było.
Wyjęłam płytę z odtwarzacza i schowałam do torebki, w końcu była ona przeznaczona dla mnie.
Otarłam jeszcze oczy i policzki, po czym przekręciłam klucz w drzwiach.
Ostrożnie je otworzyłam i zobaczyłam wszystkie pięć tak dobrze znanych mi twarzy, ale jedną zapamiętam na zawsze.
- Emma jak dobrze, że...
- Perrie, Zayn. - zwróciłam się do przyjaciół, jednocześnie przerywając Ve w pół zdania.
- Przepraszam was za wszystko i za to, że okupywałam tak długo waszą sypialnię. - uściskałam ich na przeprosiny. Kiwnęli tylko głowami przyjmując moje przeprosiny.
Odwróciłam się i chcąc ubrać buty mój wzrok napotkał wzrok Louisa.
Patrzyliśmy sobie przez jakiś czas w oczy, aż w końcu się otrząsnęłam i szybko zabierając swoje rzeczy wyszłam z mieszkania. Rzuciłam jeszcze szybkie przepraszam za siebie i zbiegłam schodami w dół.
Rześkie powietrze uderzyło mnie w twarz, tak mocno że aż zabolało. Może to i lepiej, bo w końcu otrząsnęłam się z zamyślenia. Wiem, że źle postąpiłam uciekając, ale nie wymyśliłam żadnego innego wyjścia z tej sytuacji. Gdy zobaczyłam go stojącego na przeciwko mnie i patrzącego na mnie tymi swoimi hipnotyzującymi oczami nie wiedziałam co mam zrobić.
Uciekłam.


Perspektywa Louisa

Droga z firmy do mieszkania Zayna zajęła mi niecałe dwadzieścia minut. Miałem nadzieję, że Emma nadal tam jest, że czeka na mnie. Chociaż nie spodziewałem się cudów.
Biegiem pokonałem odległość od parkingu do klatki schodowej. W końcu zapukałem do drzwi mieszkania Zayna i Perrie. Otworzyła dziewczyna.
- Cześć Louis, super cię widzieć.- ucałowała mnie w policzek, a ja zatrzasnąłem za sobą drzwi.
Perrie zaprowadziła mnie do salonu, gdzie siedzieli już Liam z Ve i Zayn. Przywitałem się z chłopakami uściskiem dłoni, a Ve ucałowałem w policzek. Usiadłem obok Zayna i zapytałem.
- Gdzie Em? - rozejrzałem się po pokoju chcąc uzyskać jakąś odpowiedź, ale żadne z nich nie chciało mi odpowiedzieć.
- Widziałem jej rzeczy w holu, wiec gdzieś musi tutaj być. - powiedziałem patrząc każdemu po kolei w oczy. Miałem nadzieję, że Perrie mi wszystko wyjaśni ale ona siedziała cicho trzymając Zayna za rękę i milczała.
- To może ja wyjaśnię. - Liam w końcu się odezwał. Poprawił się na kanapie i zaczął mówić.
- Emma ogląda właśnie twoje nagranie. To, które nagraliśmy gdy leżałeś w szpitalu.
Przełknąłem głośno ślinę. Emma właśnie dowiaduje się o mojej chorobie, widzi mnie gdy byłem ledwo żywy, słyszy moje słowa które zostały już dawno temu wypowiedziane i które nadal są gdzieś we mnie i nadal wierzę że Emma czuje to samo.
- Siedzi tam od kilku godzin i kilka razy już pukaliśmy w drzwi, ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi Louis. - wtrąciła Perrie.
- Boimy się o nią. - szepnęła Ve. Ona chyba najbardziej to przeżywała, widziałem po tym jak się denerwowała.
- A jeszcze ta gazeta. Louis musisz coś z tym zrobić. - dodała Perrie.
- Co? Jaka gazeta? - zapytałem zdenerwowany. Nie wiedziałem nic o żadnej gazecie.
- Ten artykuł w tej głupiej gazecie opisuje twoje spotkanie z Emmą, gdy wpadłeś na nią przed kawiarnią, z której wychodziła. Em to widziała i od razu po tym wpadła do nas. Chciała abyśmy jej wyjaśnili o co chodzi. - zaczęła Perrie smutniejąc. - I wtedy Liam postanowił dać jej twoje nagranie do obejrzenia. I tak siedzi którąś godzinę z rzędu i płacze oglądając je.
- Muszę tam wejść. - oznajmiłem wstając z kanapy.
- Zaczekaj. - Liam złapał mnie za ramię pociągając w tył. - Niech Ve sprawdzi co i jak okej? - zaproponował, a ja kiwnąłem głową zgadzając się z nim.
Wszyscy ruszyliśmy pod drzwi sypialni Zayna i Perrie.
- Emma. - Ve zapukała do drzwi i cicho wypowiedziała jej imię. Emma się nie odezwała, nie było nic słychać zza drzwi.
- Emma otwórz. Błagam cię. - tym razem Liam spróbował.
- Ale co się dzieje? Dlaczego nie odpowiada? - zapytałem chłopaka podchodząc bliżej drzwi i przystawiając ucho do drewnianej powłoki.
- Dlaczego ona tam siedzi? Co się stało? - zapytałem ich, ale żaden z nich mi nie odpowiedział. Stali tylko i patrzyli na mnie jak na idiotę.
- Może to ty powinieneś do niej coś powiedzieć? - zaproponował Zayn. Popatrzyłem na niego.
- Ja tego nie zrobię. - pokręciłem głową nie zgadzając się na to.
- Louis, proszę spróbuj może wyjdzie. Martwię się o nią. - Ve błagała mnie prawie że na kolanach. Zmartwiony wyraz jej twarzy mówił, że dziewczyna naprawdę martwi się o siostrę.
- Emma? To ja Louis. Wyjdziesz? - zapukałem lekko, ale wcale nie byłem pewien czy usłyszała.
Przyłożyłem ręce i czoło do drewnianej powłoki. Czułem, gdzieś w głębi siebie że ona robi to samo. Wyczułem jej dłonie ułożone dokładnie w tym samym miejscu co moje. Może to się wydawać głupie, ale tak właśnie było.
Nagle usłyszałem przekręcający się kluczyk w drzwiach. Odsunąłem się w tył, aby Emma mogła spokojnie przejść. Popatrzyła na mnie przez sekundę, a następnie spuściła głowę w dół. Zauważyłem czerwone oczy od płaczu, mokre policzki, smutny wyraz twarzy.
Czy ona przeze mnie płakała? To pewne...
- Emma jak dobrze, że... - zaczęła Ve, ale Em wtrąciła się jej w słowo.
- Perrie, Zayn. Przepraszam was za wszystko i za to, że okupywałam tak długo waszą sypialnię. -  podeszła do nich i uściskała. Kiwnęli tylko głowami przyjmując przeprosiny.
Nasze oczy się spotkały, gdy odwróciła się aby ubrać buty.
Patrzyliśmy sobie przez jakiś czas w oczy, aż w końcu Emma się otrząsnęła i szybko zabierając swoje rzeczy wyszła z mieszkania. Rzuciła jeszcze szybkie przepraszam i uciekła.
- Idź za nią. - poganiała mnie Perrie. Rzuciłem tylko ostatnie spojrzenie na moich przyjaciół trzymających za mnie kciuki i ruszyłem w dół.
Zimne powietrze owiało mi twarz, gdy wypadłem jak postrzelony przed blok.
Rozejrzałem się dookoła, ale nigdzie nie widziałem Emmy. Dopiero gdy bardziej przyjrzałem się małemu placowi zabaw ujrzałem ją. Siedziała na huśtawce i bujała się to w tył to w przód.
Powoli podszedłem do niej. Chyba mnie nie zauważyła, gdy usiadłem na sąsiedniej huśtawce, bo miała zamknięte oczy i spuszczoną głowę.
Żadne z nas się nie odzywało. Nie mieliśmy potrzeby, nie chcieliśmy, potrzebowaliśmy być blisko siebie, ale nie mówić nic. Po prostu być blisko.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytała. Wiedziałem, że to pytanie kiedyś padnie. Długo zastanawiałem się jak na nie odpowiedzieć.
Odetchnąłem głęboko i odpowiedziałem.
- Nie chciałem cię martwić.
- Martwić? Czy ty się słyszysz Louis? - zapytała prawie, że krzycząc na mnie.
- Pozwiedzałeś, że wyjeżdżasz a gdy zapytałam czy to ma związek z jakąś dziewczyną nie zaprzeczyłeś. - zaczęła płakać. Chciałem złapać ją za dłoń, ale odepchnęła mnie.
- Wolałem, abyś w to uwierzyła niż czuła się jeszcze gorzej przeze mnie i musiała mnie oglądać w takim stanie. Uwierz mi Em, nie chciałabyś mnie takiego widzieć.
- Widziałam, na nagraniu. - załkała.
- To było jeszcze przed najgorszym. Leżałem dwa tygodnie w śpiączce. Co byś wtedy zrobiła? - zapytałem poważnie. Zastanawiałem się jakby to było gdyby Emma była obok mnie. Zapewne czułbym się z jednej strony okropnie, że dziewczyna musi mnie takiego widzieć, a z drugiej strony cieszyłbym się że jest blisko mnie i wspiera mnie na każdym koku.
- Byłabym przy tobie, jak każda kochająca dziewczyna. Wspierałabym cię, trzymała za rękę. Byłabym przy tobie Louis. - odpowiedziała patrząc na mnie wściekle.
- Jak ty byś się poczuł gdybym ja cię okłamała i pojechała do jakiegoś ośrodka leczyć się i tobie nic nie powiedziała? - zapytała po kilku minutach ciszy panującej między nami. Pogoda nie sprzyjała, aby siedzieć na zewnątrz. Zimny wiatr powiewał ze wszystkich stron powodując iż dostałem gęsiej skórki.
- Byłbym wściekły. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- No widzisz? I ty się dziwisz dlaczego ja tak zareagowałam na to. Louis czy ty naprawdę myślałeś, że gdybyś mi powiedział o swojej chorobie zostawiłabym cię? - popatrzyła na mnie ze łzami w oczach.
Nie odpowiedziałem nic. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Wiem, zachowałem się bardzo egoistycznie.
- Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to i zapewne powiedziałbym ci o wszystkim. Nie okłamałbym cię. - próbowałem złapać ją za rękę i tym razem mnie nie odepchnęła. Uśmiechnąłem się w duchu do siebie i miałem nadzieję, że może jest jeszcze dla nas szansa.
- Ale nie możesz tego zrobić Louis. Mogłeś myśleć jak mi mówiłeś o tym, że wyjeżdżasz. - zaznaczyła.
- Wiem, Em i bardzo za to przepraszam. - powiedziałem skruszony spuszczając głowę w dół. - Czy... czy jest może jakaś szansa dla nas? - zapytałem nie podnosząc głowy.
- Nie wiem. - odpowiedziała cicho próbując wyrwać dłoń z mojego uścisku. Nie pozwoliłem jej na to. Uklęknąłem tylko przed nią i chwyciłem drugą dłoń w swoją. Przyłożyłem je do serca i patrzyłem jej prosto w oczy.
- Kochasz mnie jeszcze? - zapytałem cicho. Chmury stawały się coraz bardziej ciemniejsze, zanosiło się na deszcz. Zaledwie kilka sekund i lunie.
- A ty mnie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Oczywiście. Kocham cię. - zapewniłem całując wierzch jej dłoni.
Czekałem na odpowiedź od niej, ale nie uzyskałem żadnej. Po chwili Emma wzięła głębszy wdech i patrząc mi prosto w oczy powiedziała, a raczej szepnęła.
- Bo ja ciebie też i to bardzo mocno. - nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. Uśmiech zawitał na mojej twarzy i na jej również. Niewiele myśląc nachyliłem się nad nią i ją pocałowałem. A wtedy z nieba zaczął padać deszcz.
Moczył nasze ubrania, nasze włosy, ale my nie przejmowaliśmy się tym. Ja klęczałem, ona siedziała na huśtawce. Nie obchodziło nas to, że ktoś może na nas patrzeć. Liczyła się Emma i tylko ona. Moja, kochana i jedyna Emma która nadal mnie kocha.
Mimo tego co jej zrobiłem.
Mimo tego, że ją okłamałem.
Mimo tego, że nie byłem z nią szczery, ona nadal mnie kocha. Czyż życie nie jest cudowne.
Oderwaliśmy się od siebie. Złączyliśmy nasze czoła ze sobą. Woda skapywała po nas, ale mieliśmy to gdzieś. Patrzyłem jej w oczy, w te piękne tęczówki, które zapamiętam do końca życia.
- Kocham cię. - szepnąłem.
- Kocham cię. - odpowiedziała, czułem jej gorący oddech na moich ustach. Lekko pochyliła się w moja stronę i nasze usta się złączyły.
Zarzuciła mi ręce na ramiona, a ja objąłem ją w pasie. Byliśmy cali mokrzy, brudni i cholernie szczęśliwi, że w końcu udało nam się dogadać.
- Chyba powinniśmy iść zanim na dobre się rozpada, a my będziemy przeziębieni. - zauważyła Emma. Zgodziłem się kiwając głową, po czym wstałem z kolan i łapiąc dziewczynę za rękę pobiegliśmy do mojego samochodu.
Cieszyłem się, że w końcu Emma jest ze mną. Że siedzi właśnie w moim samochodzie i mogę ją dotknąć i na nią spojrzeć kiedy będę chciał.
- Chciałbym ci jeszcze coś powiedzieć. - rzekłem wyjeżdżając  z parkingu i kierując się do mieszkania dziewczyny.
Ogrzewanie było włączone na full. Emma pocierała dłoń o dłoń, aby dać im nieco więcej ciepła.
Popatrzała tylko na mnie czekając aż rozwinę swoją myśl.
Wziąłem głęboki oddech i w końcu powiedziałem.
- Nie zdradziłem cię, wiesz?
- Wiem. - odpowiedziała zaskakując mnie tym. Naprawdę nie spodziewałem się, że ona o tym wie.
- Skąd? - dopytywałem co chwila zerkając na nią.
- Po prostu wiem, że nie mógłbyś mi tego zrobić. Za bardzo mnie kochasz, prawda? - zapytała. Uśmiechnąłem się do niej szeroko i kiwnąłem głową.
Przez całą drogę do jej mieszkania Emma była strasznie smutna. Nie odzywała się za dużo, w sumie ja też nie za dużo gadałem.
- Em dlaczego nic się nie odzywasz? - zapytałem parkując jak najbliżej wejścia do bloku.
Nie chciałem, abyśmy jeszcze bardziej zmokli. Ale moje zwyczajowe miejsce było zajęte przez jakieś duże, czarne auto.
- Co za idiota stanął na moim miejscu? - powiedziałem zbulwersowany.
Emma przełknęła tylko głośno ślinę, po czym odpowiedziała.
- Eric. - a mnie przeszedł dreszcz wzdłuż kręgosłupa sygnalizujący, że czeka nas bardzo miłe spotkanie.

_______________________________________________________________________________
Przepraszam, że nie dodałam tego rozdziału w weekend.
Ale po pierwsze nie był on skończony, a po drugie był beznadziejny, a po trzecie cholernie źle się czułam.
Następnie pragnę przekazać, iż zbliżamy się do końca tego opowiadania.
Zostało mi jeszcze kilka rozdziałów do napisania, więc jeszcze się z Wami nie żegnam :)
Miłego dnia!

4 komentarze:

  1. Aww. Jak dobrze że się pogodzili, niech ten Eric da sobie spokój bo Emma kocha Louis'a :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eriic na drzewo! Tum-tum tum-tum-tum-tum! Dajesz Louis, dajesz Louis! Heeeaaaah! Licze na naszych!
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze ze sie pogodzili *.* :'(
    Tak sie ciesze, najslodsze jak ona tak mu super odpowiedziala hakgshba <3 czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wow super rozdział :) :)

    OdpowiedzUsuń